" Prawda jest straszna, ale niewiedza jeszcze gorsza."
- Becca Fitzpatrick "Szeptem"
* HARRY *
Odchodząc od Nialla i Demi poczułem lekkie wątpliwości. Stanąłem, odwróciłem się i wpatrywałem w nich. Po chwili jednak moje nogi podjąły szybciej decyzje niż mój umysł i ruszyłem z powrotem do przyjaciela.
- Daj, pomogę ci - powiedziałem do blondyna i wziąłem od niego kawałek podartej mojej bluzki. Chwyciem delikatne rękę dziewczyny i zacząłem zawiązywać krwawiący nadgarstek
- Powinnyśmy wezwać pogotowie - powiedziałem
- Nie!! - krzyknęła dziewczyna
- Nie ma "Nie" dziewczyno, straciłaś zbyt dużo krwi - starałem się mówić opanowanym głosem, chociaż irytacja zaczynała wypływać na powierzchnię
- Nie, błagam, ja nie chcę tam wracać - usłyszałem ponownie jej głos
- W takim razie zawieziemy cię do domy, pewnie twoi rodzice się martwią - z chwilą, kiedy wypowiadałem te słowa poczułem jak dziewczyna się spina, spojrzałem na nią i ujrzałem w jej oczach strach, taki sam jak wtedy w szpitalu, chciała coś powiedzieć, ale jej warga zaczęła drżeć i widać było, że dziewczyna jest przerażona co tylko jeszcze bardziej wzmogło moją ciekawość
- Harry ma rację, powinniśmy zabrać cię do szpitala, ale wiem, że nie chcesz tam wracać, więc może zabierzemy ją do nas? - zapytał Niall
- Słucham?! Ty siebie słyszysz Niall? Ona straciła dużo krwi i powinna zostać pod opieką lekarzy, a nie pod opieką 5 w ogólę nieznających się na pierwszej pomocy głupków
- Harry proszę - powiedział cichym głosem Niall. Spojrzałem na niego, a po chwili na zapłakaną blondynkę i byłem rozdarty. Jedna moja strona chciała zawieść ją do szpitala i po raz kolejny zostawić, bo czuję jakbym zajmował się pięcioletnim dzieckiem, które potrzebuje non stop uwagi, a z drugiej strony jej historię mnie zaciekawiła i możliwe, że zabierając ją do nas moja ciekawość zostanie zaspokojona.
- Zadzwonię do Zayna - powiedziałem i wyjąłem telefon z kieszeni
- Demi?! Co ci się stało?! - to były pierwsze słowa jakie wypowiedział Zayn, kiedy do nas przyjechał
- Nie teraz stary, pogadamy w domu - powiedziałem do niego. Wiedziałem, że on wie co się na prawdę stało, nie był głupi zwłaszcza, że kiedyś ja robiłem to samo i to on zawsze mnie znajdował.
Podczas, kiedy gadałem z Zaynem o Louisie i Liamie, kątem oka starałem się zauważyć co robi Niall i Demi. Blondynka z trudem zaczęła wstawać z ławki, a kiedy to już zrobiła i odtrąciła pomocne ramię Nialla zaczęła się osuwać na ziemię. Razem z Zaynem natychmiast do nich dobiegliśmy.
- Straciła przytomność, zabieramy ją do domu - powiedziałem i zacząłem brać na ręce dziewczynę
- Do domu?! Ona musi jechać do szpitala - krzyknął Zayn
- Pojedziemy do domu, a ja mam pomysł - powiedział Niall
Odchodząc od Nialla i Demi poczułem lekkie wątpliwości. Stanąłem, odwróciłem się i wpatrywałem w nich. Po chwili jednak moje nogi podjąły szybciej decyzje niż mój umysł i ruszyłem z powrotem do przyjaciela.
- Daj, pomogę ci - powiedziałem do blondyna i wziąłem od niego kawałek podartej mojej bluzki. Chwyciem delikatne rękę dziewczyny i zacząłem zawiązywać krwawiący nadgarstek
- Powinnyśmy wezwać pogotowie - powiedziałem
- Nie!! - krzyknęła dziewczyna
- Nie ma "Nie" dziewczyno, straciłaś zbyt dużo krwi - starałem się mówić opanowanym głosem, chociaż irytacja zaczynała wypływać na powierzchnię
- Nie, błagam, ja nie chcę tam wracać - usłyszałem ponownie jej głos
- W takim razie zawieziemy cię do domy, pewnie twoi rodzice się martwią - z chwilą, kiedy wypowiadałem te słowa poczułem jak dziewczyna się spina, spojrzałem na nią i ujrzałem w jej oczach strach, taki sam jak wtedy w szpitalu, chciała coś powiedzieć, ale jej warga zaczęła drżeć i widać było, że dziewczyna jest przerażona co tylko jeszcze bardziej wzmogło moją ciekawość
- Harry ma rację, powinniśmy zabrać cię do szpitala, ale wiem, że nie chcesz tam wracać, więc może zabierzemy ją do nas? - zapytał Niall
- Słucham?! Ty siebie słyszysz Niall? Ona straciła dużo krwi i powinna zostać pod opieką lekarzy, a nie pod opieką 5 w ogólę nieznających się na pierwszej pomocy głupków
- Harry proszę - powiedział cichym głosem Niall. Spojrzałem na niego, a po chwili na zapłakaną blondynkę i byłem rozdarty. Jedna moja strona chciała zawieść ją do szpitala i po raz kolejny zostawić, bo czuję jakbym zajmował się pięcioletnim dzieckiem, które potrzebuje non stop uwagi, a z drugiej strony jej historię mnie zaciekawiła i możliwe, że zabierając ją do nas moja ciekawość zostanie zaspokojona.
- Zadzwonię do Zayna - powiedziałem i wyjąłem telefon z kieszeni
- Demi?! Co ci się stało?! - to były pierwsze słowa jakie wypowiedział Zayn, kiedy do nas przyjechał
- Nie teraz stary, pogadamy w domu - powiedziałem do niego. Wiedziałem, że on wie co się na prawdę stało, nie był głupi zwłaszcza, że kiedyś ja robiłem to samo i to on zawsze mnie znajdował.
Podczas, kiedy gadałem z Zaynem o Louisie i Liamie, kątem oka starałem się zauważyć co robi Niall i Demi. Blondynka z trudem zaczęła wstawać z ławki, a kiedy to już zrobiła i odtrąciła pomocne ramię Nialla zaczęła się osuwać na ziemię. Razem z Zaynem natychmiast do nich dobiegliśmy.
- Straciła przytomność, zabieramy ją do domu - powiedziałem i zacząłem brać na ręce dziewczynę
- Do domu?! Ona musi jechać do szpitala - krzyknął Zayn
- Pojedziemy do domu, a ja mam pomysł - powiedział Niall
Kiedy dojechaliśmy już do domu, ponownie położyłem dłoń na czole leżącej mi na kolanach dziewczynie. Jej skóra była blada, a czoło zimne i z minuty na minutę jej stan się pogarszał. Nie jestem lekarzem, ale wiem, że jest mocno osłabiona, powinniśmy zawieść ją do szpitala, a nie do naszego domu!
Wziąłem osłabioną dziewczynę na ręce i wszedłem do domu, gdzie położyłem ją w jednym pokoi. Jej ciało było pozbawione ciepła, całkowicie wiotkie i bez żadnej kontroli.
- Zaraz wracam! - krzyknął Niall i wybiegł z domu, a ja w tym czasie razem z Zaynem zmieniliśmy Demi opatrunek. Po niecałych 10 minutach Niall wrócił do domu, ale nie sam...
Wszedł do pokoju razem z mężczyzną, który miał na oko z 60 lat. Mężczyzna wszedł do środka, postawił na podłodze swoją walizkę i wyciągnął ku nam swoją dłoń.
- Witam! Nazywam się Andrew Robertson i jestem prywatnym lekarzem, ale spokojnie nie musicie się martwić, jestem również przyjacielem taty Nialla i obiecałem mu, że jeśli jego syn będzie potrzebował pomocy to natychmiast mu pomogę, nie wezmę od was żadnych pieniędzy - zaczął mówić, kiedy razem z Zaynem spojrzeliśmy na siebie ze strachem w oczach. Wiemy jak drodzy są prywatni lekarze, a my nie mamy zbyt dużo pieniędzy, od kiedy chłopaki poszli do pracy może i trochę się polepszyło, ale i tak jest ciężko.
- To co się stało? Niall opowiadał mi co nieco po drodze, ale był tak przejęty i mówił jeszcze szybciej niż zazwyczaj, że i tak mało z tego zrozumiałem - zwrócił się do nas doktor Andrew i podszedł do leżącej dziewczyny, a kiedy to zrobił my zaczęliśmy na zmianę mu wszystko opowiadać
- Stosujcie się chłopcy do tego co wam powiedziałem, a niedługo stan dziewczyny się poprawi, powinniśmy zawieść ją do szpitala, lecz zrobię dla was wyjątek, musicie mi tylko odpowiedzieć na jedno pytanie, co to za siniaki na jej ciele? - kiedy padło to pytanie z ust doktora zauważyłem, że Niall - tak samo jak wcześniej Demi na wieść o rodzicach - się spiął.
- Siniaki? Demi jest straszną fajtłapą i wpada na wszystko, to pewnie od tego - jego słowa były tak żałosne i nieprawdopodobne, że od razu wiedziałem, że kłamie, a jeśli ja to wiedziałem to taki wyszkolony lekarz również, ale z uwagi na Nialla lekarz najwidoczniej nie chciał drążyć tego tematu, czego osobiście żałuję. Po jakiś 20 minutach, kiedy skończyliśmy rozmawiać doktor Andrew wyszedł z naszego domu, a my padliśmy zmęczeni w salonie na starej kanapie.
- Idź się przespać, jesteś zmęczony i musisz odpocząć - powiedziałem do blondyna, który przysypiał
- Nie! Pójdę do Demi - powiedział i zaczął wstawać
- Niall! Ledwie stoisz na nogach, potrzebujesz odpoczynku, jak tak bardzo chcesz to ja pójdę i będę jej pilnował
- Ale...
- Nie ma żadnego "ale", masz iść i odpocząć - powiedziałem stanowczym głosem, co podziałało i po chwili Niall poszedł do siebie, a ja wstałem i kiedy już wziąłem z kuchni butelkę wody skierowałem się do pokoju, w którym leżała blondynka
Kiedy wszedłem do pokoju i spojrzałem na leżącą dziewczynę odetchnąłem z ulgą. Jej skóra nabrała kolorów, a rany, które zostały opatrzone przez doktora wyglądały o wiele lepiej. Doszedłem do niej i położyłem dłoń na jej czole, tak jak myślałem temperatura jej ciała wzrastała co oznaczało, że Demi wraca do nas. Usiadłem obok łóżka, wziąłem jakąś starą książkę z półki i zacząłem czytać dla zabicia czasu, ale nie zdążyłem przebrnąć przez pierwszy rozdział, kiedy poczułem jak kraina snu wzywa mnie do siebie.
..........................................................................................................................................................
PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM! PRZEPRASZAM! Za to jak beznadziejny jest rozdział i za to, że musieliście tak długo czekać. Mam małe problemy i nie miała czasu napisać czegokolwiek, a na dodatek doszło brak weny i tego czegoś, że nie dawałam rady, ale w końcu zmusiłam się i coś napisała. Nie wiem, kiedy następny rozdział. Postaram się zmusić i zrobić co w mojej mocy, by napisać go i dodać w piątek, albo w sobotę, ale nic nie obiecuje. PRZEPRASZAM RAZ JESZCZE.