„Nadzieja bierze mnie w ramiona i trzyma w swoich objęciach, ociera mi łzy i mówi, że dziś, jutro, za dwa dni wszystko będzie dobrze, a ja jestem na tyle szalona, że ośmielam się w to wierzyć.”
- Tahereh Mafi "Dotyk Julii"
* HARRY *
W drodze do szpitala przez moją głowę przelatywały rozmaite myśli i pytania bez odpowiedzi. Najwięcej nich dotyczyło dziewczyny, która leżała na tylnim siedzeniu z głową na kolanach Nialla. Z jej ust co chwila wydobywał się odgłos cierpienia.
Kiedy dojechaliśmy pod budynek szpitala, wyskoczyliśmy z auta i otworzyliśmy tylnie drzwi. Louis wziął cierpiącą dziewczynę na ręce i szybkim krokiem skierował się do środka na izbę przyjęć.
Kiedy dojechaliśmy pod budynek szpitala, wyskoczyliśmy z auta i otworzyliśmy tylnie drzwi. Louis wziął cierpiącą dziewczynę na ręce i szybkim krokiem skierował się do środka na izbę przyjęć.
- Pomocy! Potrzebuje lekarza! - usłyszałem krzyk Lou, a po chwili obok nas znalazła się pielęgniarka
- Co się stało? - zapytała kobieta
- Została potrącona - odpowiedziałem i spojrzałem na dziewczynę leżącą na rękach Lou, która powoli odpływała w krainę ciemności
- Proszę szybko za mną! Rebeka zawołaj lekarza!
Szliśmy szybkim krokiem za pielęgniarką, by po chwili znaleźć się w dużej sali.
- Proszę ją położyć - Louis położył nieprzytomną już blondynkę na łóżku
- Ja się nią zajmę, proszę wszystkich państwa o wyjście - usłyszeliśmy głos mężczyzny. Lekarz podszedł co łóżka, a my zostaliśmy wywaleni za drzwi.
- Potrzebuję od państwa kilka informacji, proszę za mną - powiedziała pielęgniarka
- Jak się nazywa dziewczyna, którą przywieźliście? Bo zapewne nie macie jej legitymacji ani dowodu - padło pierwsze pytanie z ust kobiety, kiedy staliśmy oparci o blat na recepcji
- Demi Lovato - odpowiedział Niall, kobieta zanotowała informacje na kartce po czym znów zaczęła nas o wszystko pytać.
*****
- Czyli co, idziemy? - zapytałem chłopaków, kiedy skończyliśmy udzielać "wywiadu"
- Żartujesz sobie?! - krzyknął Niall - Chcesz tak po prostu stąd wyjść?! Zostawić ją samą?
- Nie będzie sama, przecież jest tu mnóstwo innych chorych, przyjdą zapewne jej przyjaciele i rodzice, po co my tutaj? - odpowiedziałem i zacząłem kierować się w stronę wyjścia
- A chociażby po to, że ty też jesteś winny jej wypadkowi!
- Że co?!
- Gdybyś nie zagadywał Louisa i nie wydurniał się jak ostatni idiota na przednim siedzeniu to Lou by ją zauważył i jej nie potrącił!!
- To w cale nie jest nasza wina! To ona jest tak zapatrzoną w sobie snobką, że nie patrzyła gdzie lezie i weszła pod koła!! Kto mądry chodzi po ciemku w nocy niedaleko autostrady?!
- Jesteś świnią Harry, nie ma w tobie ani grama współczucia!!
- Wiesz co, może i jestem świnią,ale mnie się to podoba,a w przeciwieństwie do ciebie nie jestem naiwnym gówniarzem, który wierzy we wszystko co mu się powie!!!
- Dość!! - krzyknął Louis i wszedł pomiędzy nas - Jesteście w szpitalu, ogarnijcie się trochę!!
Niall usiadł na jednym z krzesełek, a ja odszedłem na bok i zacząłem głęboko oddychać by się uspokoić, przeczesałem włosy palcami jak to było w moim zwyczaju i odwróciłem się z powrotem do kumpli.
- Niall ma rację Harry, to my ją potrąciliśmy i to jest również nasza wina, powinniśmy chociażby w wyniku dobrych manier dowiedzieć się czy wszystko z nią w porządku - zwrócił się do mnie Louis, a ja miałem ochotę go zabić - Ale nie możemy tutaj zostać Niall, jest już po 2 w nocy, wszyscy jesteśmy zmęczeni, a oni zapewne nic ci nie powiedzą, wrócimy tu jutro, kiedy będziemy spokojniejsi
- Chyba wy - prychnąłem cicho pod nosem, ale blondyn to usłyszał
- A żebyś wiedział, że ja tu wrócę bezduszna kreaturo - powiedział do mnie Niall i wyszedł ze szpitala.
Przewróciłem oczami i poszedłem do auta..
- Niall ma rację Harry - zwrócił się do mnie Louis, kiedy wchodziliśmy do domu - Mógłbyś okazać odrobinę współczucia - odłożył kluczyki na blat i zaczął wchodzić po schodach - Dobranoc - i zniknął za drzwiami swojego pokoju.
Wszedłem do łazienki i jedyne o czym myślałem, to orzeźwiający prysznic. Nie obchodziło mnie to, że jest już późno, a za chwilę będzie pora iść do szkoły.
Wszedłem pod zimny strumień wody i zamknąłem oczy. Od razu pojawił mi się obraz nieprzytomnej dziewczyny na rękach Louisa, przypomniały mi się jej bolesne jęki z samochodu i to jak wyglądała, kiedy się z nią zderzyliśmy
- Jesteś świnią Harry!!; - (...) bezduszna kreaturo ;- Niall ma rację Harry
Słowa Nialla i Louisa zalewały mój umysł jak woda, kiedy się człowiek topi, nie potrafiłem się ich pozbyć, byłem w pułapce swoich myśli i wspomnień. Były jak bumerang, kiedy starałem się ich pozbyć, one wracały ze zdwojoną siłą.
Oparłem się o zimne kafelki i ponownie zamknąłem oczy, ale szybko je otworzyłem. Ukazał mi się obraz wściekłego Nialla - Jesteś świnią Harry!!
Jeszcze go takiego nie widziałem, takiego wściekłego. Niallowi bardzo zależy na tej dziewczynie, pytanie tylko - Dlaczego?
Chociaż to pytanie również może tyczyć się mnie. Dlaczego tak wrogo jestem do niej nastawiony? Dlaczego jej nie lubię? Przecież wiele razy mi pomogła, nie zachowuje się jak inni i sam zauważyłem, że nie zachowuje się jak oni. Może mój umysł działał stereotypowo? Może już na samym początku jej imię włożyłem do szufladki z nazwą: Zapatrzone w siebie snoby, nie mieć z nimi nic wspólnego.
Jeszcze go takiego nie widziałem, takiego wściekłego. Niallowi bardzo zależy na tej dziewczynie, pytanie tylko - Dlaczego?
Chociaż to pytanie również może tyczyć się mnie. Dlaczego tak wrogo jestem do niej nastawiony? Dlaczego jej nie lubię? Przecież wiele razy mi pomogła, nie zachowuje się jak inni i sam zauważyłem, że nie zachowuje się jak oni. Może mój umysł działał stereotypowo? Może już na samym początku jej imię włożyłem do szufladki z nazwą: Zapatrzone w siebie snoby, nie mieć z nimi nic wspólnego.
Może on ma rację, może oni wszyscy mają rację. Jestem świnią i bezduszną kreaturą.
Wyszedłem spod prysznica, który chyba pogorszył mój stan zamiast polepszyć, ubrałem się w swoje spodnie od piżamy i spojrzałem w lustro. - bezduszna kreaturo
Na prawdę taki jestem? Jestem aż taki zły? Przez tą przeklętą dziewuchę stracę przyjaciół. Jedna dziewczyna, a potrafi zepsuć całe twoje dotychczasowe życie. Nie wiedziałem co myśleć, miałem w głowie mętlik. To się dzieje naprawdę? Czuję się jak bohater jakiegoś beznadziejnego filmu. Może ja rzeczywiście się mylę? Może ona nie jest taka za jaką ją uważam? Może powinienem sam sprawdzić jaka jest, a nie z góry wydawać na nią wyrok. Czy w tej sytuacji w jakiej się znalazłem nie zachowuję się tak jak ta banda lalusiów ze szkoły? Żaden z nich nie zna nas na prawdę, nie wiedzą jacy jesteśmy, wydali już na nas wyrok, zaszufladkowali nas tylko po tym, że nie mamy rodziców ani pieniędzy. Żaden z nich nie próbował nas nawet odrobinę poznać. Czy ja jestem taki jak oni? Patrzyłem na swoje odbicie w lustrze, patrzyłem prosto w swoje oczy, ale nie potrafiłem nic z nich wyczytać...
Zszedłem zaspany, w spodniach od piżamy na dół, gdzie panował istny harmider.
- A ty jeszcze nie ubrany?! Harry, pospiesz się, bo się spóźnimy do szkoły! - krzyknął Liam, kiedy mnie dostrzegł jak wtaczam się do kuchni
- Nigdzie nie idę!! Muszę ją odwiedzić, zobaczyć czy wszystko w porządku - spostrzegłem blondyna, który energicznie gestykulował, a na twarzy miał determinację
- Pójdziesz do niej po szkole, zawiozę cię tam, ale teraz masz iść do szkoły - powiedział spokojnym głosem Louis, a blondyn spojrzał na niego wściekły, ale nic się nie odezwał. Przyjął słowa Louisa do wiadomości i nawet jeśli nie chciał się z nimi zgodzić to nie miał innego wyjścia. Zgodnie z wyrokiem sądu, to Louis jest prawnym opiekunek Nialla
- A ty? - spytał mnie pasiasty i położył mi dłoń na ramieniu
- Źle się czuję - odpowiedziałem i podparłem głowę na ręce
- To osoby pozbawione uczuć, potrafią źle się czuć? - usłyszałem pełen jadu głos Nialla
- Przestań Niall! My idziemy szkoły, a ty jak się źle czujesz to zostań, brygada do auta!- rozległ się krzyk Lou, a po chwili w domu panowała kompleta cisza.
Jedna noc, jedna dziewczyna, a moja przyjaźń, która jest od zawsze stanęła pod znakiem zapytania. Przez cały czas w głowie miałem słowa Nialla, które do mnie wypowiedział. Nie chciałem stracić przyjaciela i brata zarazem.
Jedząc kanapkę, nie potrafiłem wyzbyć się dziwnego uczucia, które zawitało do mojego wnętrza i umysłu i nie chciało odpuścić. Cokolwiek nie robiłem cały czas je czułem, dopiero po pewnym czasie odkryłem co to jest - sumienie. A konkretnie wyrzuty sumienia. Nie potrafiłem się ich pozbyć, cokolwiek nie robiłem wracały do mnie wydarzenia sprzed kilku godzin. Kiedy siedziałem w swoim pokoju, moja furia beznadziejności i bezsilności osiągnęła maksimum, Musiałem coś z tym zrobić. Musiałem działać wbrew sobie, bo inaczej wyrzuty sumienia zjedzą mnie żywcem.
Wbiegłem na górę, szybko się ubrałem i wybiegłem z domu. Louis zabrał kluczyki, więc musiałem inaczej dostać się do celu mojej podróży.
* DEMI *
Całe moje ciało przeszywał ból, wołało o pomoc. Moje powieki były ciężkie, ale musiałam je otworzyć, bo za każdym razem, kiedy je zamykałam pojawiał się obraz tego świra. Kiedy w końcu udało mi się otworzyć oczy, spostrzegłam, że jestem w dziwnym miejscu. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że jest to szpitalna sala.
- Witaj - usłyszałam czyiś głos, a po chwili moim oczom ukazał się lekarz
- Dzień dobry - odpowiedziałam cicho
- Wiesz jak się nazywasz moje dziecko?
- Demi, Demi Lovato
- Bardzo dobrze - na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech
- Jestem doktor Brian Sparks, znajdujesz się w szpitalu jak zapewne udało ci się dostrzec. Wczoraj miałaś wypadek, ale poza złamanymi żebrami nic ci nie jest. Poleżysz u nas kilka dni, a później wrócisz do domu - powiedział, a mnie na słowo dom przeszedł dreszcz - Przekazałem ci najważniejsze informacje, później jeszcze do ciebie wrócę by zadać ci kilka pytań, bo z tego co wiem za chwilę ktoś cię odwiedzi - zwrócił się do mnie, kiedy trzymał dłoń na klamce, a po chwili wyszedł.
Położyłam z powrotem głowę na poduszce. Zamknęłam oczy i pozwoliłam, by kilka zgromadzonych łez wydostało się na zewnątrz. Zacisnęłam mocno oczy, by pozbyć się tego okropnego obrazy, który co chwila pojawiał się przed moimi oczami. Czułam jego ręce na swoim ciele i oddech tuż przy mojej skórze.
Czułam się jakby ktoś niewidzialnym nożem zrobił mi cięcia na psychice, nigdy się ich nie pozbędę, zawsze będą ze mną i będą przypominały mi o tym, że nikomu na tym świecie na mnie nie zależy, a zwłaszcza rodzicom.
Wydarzenia sprzed kilku lub kilkunastu godzin pamiętam jakby wydarzyły się zaledwie kilka minut temu. Pamiętam ucieczkę z domu i zderzenie z autem. Pamiętam też Nialla, lecz później obraz rzeczywistości robi się coraz słabszy, aż w końcu zanika. Przyrzekam sobie, że nikt nie dowie się o tym co wydarzyło się zanim uciekłam z domu, to będzie moja, tylko moja tajemnica, schowam ją w najdalszych zakamarkach mojego wnętrza. Będę wewnętrznie cierpień, ale nikomu tego nie powiem.
Bolało mnie wszystko, a zwłaszcza głowa i pęknięte żebra, głównie z ich powodu nie mogłam się przewrócić na bok i ułożyć w mojej ulubionej pozycji. Musiałam leżeć na plecach i nie miałam na to wpływu. Musiałam się z tym pogodzić. Zamknęłam po raz kolejny oczy i znów pozwoliłam, by łzy oczyściły moje oczy. Otworzyłam je dopiero, gdy usłyszałam:
- Cześć
...........................................................................................................................................................
Hej! Oto nowy rozdział, mam nadzieję, że się wam podoba. Następny..... sama nie wiem kiedy. Jak go napiszę to dodam, postaram się jak najszybciej :)
CZYTASZ - KOMENTUJESZ
Czułam się jakby ktoś niewidzialnym nożem zrobił mi cięcia na psychice, nigdy się ich nie pozbędę, zawsze będą ze mną i będą przypominały mi o tym, że nikomu na tym świecie na mnie nie zależy, a zwłaszcza rodzicom.
Wydarzenia sprzed kilku lub kilkunastu godzin pamiętam jakby wydarzyły się zaledwie kilka minut temu. Pamiętam ucieczkę z domu i zderzenie z autem. Pamiętam też Nialla, lecz później obraz rzeczywistości robi się coraz słabszy, aż w końcu zanika. Przyrzekam sobie, że nikt nie dowie się o tym co wydarzyło się zanim uciekłam z domu, to będzie moja, tylko moja tajemnica, schowam ją w najdalszych zakamarkach mojego wnętrza. Będę wewnętrznie cierpień, ale nikomu tego nie powiem.
Bolało mnie wszystko, a zwłaszcza głowa i pęknięte żebra, głównie z ich powodu nie mogłam się przewrócić na bok i ułożyć w mojej ulubionej pozycji. Musiałam leżeć na plecach i nie miałam na to wpływu. Musiałam się z tym pogodzić. Zamknęłam po raz kolejny oczy i znów pozwoliłam, by łzy oczyściły moje oczy. Otworzyłam je dopiero, gdy usłyszałam:
- Cześć
...........................................................................................................................................................
Hej! Oto nowy rozdział, mam nadzieję, że się wam podoba. Następny..... sama nie wiem kiedy. Jak go napiszę to dodam, postaram się jak najszybciej :)
CZYTASZ - KOMENTUJESZ