" Niszczenie jest znacznie łatwiejsze od tworzenia"
- Suzanne Collins "Igrzyska Śmierci"
* DEMI, - PO WYCIECZCE, DZIEŃ KOLACJI - *
Dzisiaj jest ten dzień. To w dniu dzisiejszym rodzice sprzedają mnie jak krowę hodowlaną lub małego bezbronnego szczeniaka. Nie obchodzi ich to, że jestem kobietą i już na tyle
dorosłą i dojrzałą, że mogę kierować sama swoim życiem, oni - a zwłaszcza ojciec - widzą we mnie tylko kogoś dzięki komu zarabia się kasę i to wszystko. Ja nie mogę nic zrobić, dopóki mieszkam z nimi pod jednym dachem mam się ich słuchać i pod żadnym pozorem nie sprzeciwiać. I muszę w końcu się do tego przyznać - boję się swojego ojca, jestem bita i zastraszana. Nie potrafię się sprzeciwić, strach przed nim tak głęboko zakorzenił się w moim umyśle, ciele i krwioobiegu, że chyba nigdy nie będę w stanie mu się przeciwstawić. Taki widocznie mój los, jako zakładnik we własnym domu z masą siniaków na własnym ciele i całkowicie zranioną psychiką.... Ludzie niczego nie widzą, ale nie ma się czemu dziwić, tak umiejętnie opanowałam ukrywanie własnych emocji, że sama czasami nie wiem, czy śmiać się czy płakać.Wyszłam z garderoby z wieszakiem, na którym wisiała sukienka. Dzisiejszą również wybrał mój ojciec, ale dzisiaj nie mam co do niej zastrzeżeń, bo również mi się podoba.
Założyłam ją i buty po czym stanęłam przed lustrem przyglądając się swojemu odbiciu. Najchętniej zeszłabym na dół nie umalowana i w dresie, bo tylko na taki strój mam w dniu dzisiejszym ochotę, ale nie mogę, wolę nawet nie myśleć co by się działo, gdybym tak właśnie postąpiła. O tym co wydarzy się w dniu dzisiejszym wiem tylko ja i moi rodzice oczywiście. Niallowi nie powiedziałam całej prawdy, kiedy chciał się dzisiaj spotkać odpowiedziałam zgodnie z połową prawdy, że mam ważną kolację na której muszę być, to wszystko. Głupio się czuję wiedząc, że okłamuję i ukrywam prawdę przed jedynym moim przyjacielem, ale robię to dla naszego wspólnego dobra, mam nadzieję, że jak kiedyś to wyjdzie na jaw to mi wybaczy.
Kiedy byłam już gotowa, wyszłam ze swojej sypialni i z duszą na ramieniu zaczęłam schodzić po schodach. Za kilkanaście lub kilkadziesiąt minut o moim losie zdecyduje dwóch facetów. Jeden rządny pieniędzy, a drugi? Napalony? Chyba tak, to jest właściwe określenie tego faceta. Dlaczego? No, bo chyba sam widok jak ślini się na twój widok facet po 60 określa go jako zboczeńca, napalonego zboczeńca.
Przywołałam na twarz wymuszony uśmiech i podeszłam się przywitać jak na grzeczną córkę przystało. Po
(Podczas kolacji te kwiatki na środku były prawie niewidoczne.) |
Nasze miejsca były podpisane - jak podczas nie wiadomo jak ważnej kolacji, chociaż w sumie ta też jest ważna, mają się na niej rozstrzygnąć moje losy - Nasz gość zajął miejsce na przeciwko mojego ojca, ja miałam przydzielone miejsce obok tego jakże ważnego gościa, a obok mojego ojca tradycyjnie miejsce zajęła moja matka.
***
Kolacja trwała w najlepsze, a ja siedziałam jak na
szpilkach. Nie mogłam jeść ani spokojnie siedzieć, ale chyba nikt by tego nie potrafił, kiedy wie, że to co zdecyduje dwójka facetów będzie miało wpływ na
twój dalszy los. W pewnym momencie, kiedy oboje zaczęli schodzić na temat
podpisania tej jakże ważnej umowy, zadzwonił telefon służbowy mojego ojca.
Wstał od stołu wcześniej niesczerze przepraszając i wyszedł do swojego
gabinetu, po nie dalej jak 2 minutach przyszła nasza druga gosposia i
powiedziała, że ojciec pilnie potrzebuje mojej matki. Takim oto sposobem
zostałam sama przy stole ze zboczeńcem, który aż miał obłęd w oczach, kiedy na
mnie patrzył. Czułam jak w moim żołądku i wnętrzu wszystko się przewraca i kotłuje, bałam się tego co nastąpi za kilkanaście minut, tego co się wydarzy potem i czy jutro obudzę się w swoim pokoju. W mojej głowie kotłowało się z tysiąc myśli, których nie mogłam okiełznać.
Chciałam zebrać myśli i logicznie podejść do sytuacji w jakiej się znalazłam, czyli tego, jaki będzie mój los i tego, że siedzę sama obok napalonego na mnie faceta, ale nie było to łatwe. Chciałam odejść jak najszybciej od stołu i zniknąć, najlepiej by było pojawić się po wszystkim, ale nie mogę tego zrobić. Ojciec zabronił mi wychodzenia podczas kolacji i wstawania od stołu, jeśli to zrobię będę musiała liczyć się z konsewencjami swoich czynów. Przełknęłam gulę, która utworzyła się w moim gardle i
starałam się opanować, chciałam zmienić bieg moich myśli na inny tor. Kiedy mój oddech już prawie wrócił do normy stało się
to, czego się obawiałam. Ręka faceta spoczęła na moim odsłoniętym udzie, jakby
tego było mało, jego dłoń zaczęła wędrówkę w górę. Miałam na sobie
sukienkę, więc dojście do celu miał łatwe. Mój oddech stał się płytki i nie
równy. Zaczęłam szybciej oddychać, a serce przyspieszyło z pompowaniem krwi. Bałam się,
sparaliżowało mnie i kompletnie nie wiedziałam co w tej sytuacji zrobić. Zawsze
przy takich typkach byli ze mną rodzice, co prawda nie obchodził ich mój los,
ale tacy jak oni się hamowali, a teraz?!
Jego dłoń była coraz bliżej, bałam się, cholernie się bałam
co on może mi zrobić. Nerwowo rozglądałam się po jadalni i nasłuchiwałam, ale
pomocy znikąd. Zamarłam, kiedy poczułam jak blisko jest jego dłoń, musiałam coś zrobić i zapobiec dalszym wydarzeniom.
- Przepraszam na chwilkę – powiedziałam, kiedy jego dłoń
była kilka centymetrów od celu.
Wstałam szybko od stołu i wyszłam. Musiałam jak najszybciej
znaleźć się w łazience, musiałam ochłonąć, ponieważ strach, adrenalina i panika
brały górę nad moimi wszelkimi emocjami. Skierowałam się do jednej z łazienek
na dole, skręciłam w jeden z mniejszych korytarzyków i już miałam łapać za
klamkę, kiedy poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę, odwraca w swoją stronę i z
całej siły pcha na ścianę. Kiedy otworzyłam oczy, które zamknęłam z powodu
strachu ujrzałam tego przeklętego typka. Na twarzy miał swój chamski i pewny
siebie uśmieszek. Złapał moje obie ręce w swoją dużą dłoń, podniósł nad moją
głowę i przyparł do ściany.
- Nie lubię, kiedy ktoś przerywa mi zabawę, kochanie –
powiedział, kiedy jego druga, wolna ręka zaczęła „spacer” po mojej krótkiej
sukience.
- Proszę mnie puścić!! – krzyknęłam i chciałam jakimś
sposobem się uwolnić, ale był zbyt silny.
- Nikt cię nie usłyszy skarbie – zaśmiał się i przyparł do
mnie całym ciałem, po czym pocałował, a ja miałam ochotę zwymiotować, kiedy
poczułam jego usta na swoich i ten przeklęty zapach papierosów zmieszany z
alkoholem. Swoją dłoń wsunął pod moją sukienkę, a ja poczułam jak łzy zaczynają
spływać po moich policzkach.
- Pomocy!!!!!!! – krzyknęłam dławiąc się płaczem, ale zaraz tego pożałowałam,
ponieważ dostałam od niego w twarz
- Krzykniesz jeszcze raz, a będzie bolało dużo bardziej! –
powiedział i zaczął rozpinać mi sukienkę. Po chwili czułam jak zaczyna całować mnie po szyji i schodzić z pocałunkami coraz niżej. Zaczęłam się szarpać i wyrywać, ale
miał tak dużo siły, że mało co mogłam zdziałać. Czułam jak moje ciało pomału
się poddaje z powodu nieustannej walki, która i tak nic nie daje, z moich oczu
leciały łzy, czułam obezwładniający mnie strach, paraliż i panikę. Byłam bliska omdlenia.
Jego dłoń wędrowała pod moją rozpięta już sukienką, a ja nie
wiedziałam co zrobić.
Z powodu licznych prób wyrwania się moja sukienka była
poszarpana, a z powodu krzyków na moim ciele było kilka siniaków i ran. Bałam
się, bardzo się bałam. Ale w pewnym momencie, kiedy miałam się już poddać,
odnalazłam w sobie resztki sił i mocy. Znów zaczęłam się wyrywać, gryzłam go,
szarpałam się i kopałam, aż w pewnym momencie mojej walki z całej siły kopnęłam
go w krocze. Facet natychmiastowo mnie puścił i się skulił, a ja miałam szansę
na ucieczkę. Minęłam go ignorując wszelkie przekleństwa wydostające się z jego paskudnych ust i zaczęłam jak najszybciej biec w stronę wyjścia. Nie
mojego pokoju, o nie. Wyjścia, drzwi wyjściowych. Musiałam się stamtąd wyrwać,
musiałam w końcu się od tego uwolnić, nie wrócę tam, nigdy! Mam już tego dosyć, muszę w końcu coś z tym zrobić! Płacząc, w
poszarpanej sukience, która nie wiem czy
ją w ogóle jeszcze przypominała wybiegłam z domu i biegłam przed siebie. Nie
wiedziałam kompletnie gdzie, oby jak najdalej od tego przeklętego domu, zboczeńca i rodziców, których nigdy nie miałam.
Kiedy opadałam już z sił, stanęłam. Nie wiem, gdzie właśnie
jestem. Jest ciemno i zimno. Dreszcz przeszedł całe moje ciało. Zaczęłam znowu
płakać. Nie wiem gdzie jestem i nie wiem nawet, gdzie zwrócić się o pomoc. W
pewnym momencie odwróciłam się i ujrzałam rażące światło. Usłyszałam głośny
dźwięk klaksonu, a po chwili rozpędzony samochód minął mnie dosłownie o kilka
centymetrów. Czułam po raz kolejny paraliżujący strach. Ale to był dopiero początek mojej tragedii…
Jechaliśmy z chłopakami z pizzeri całodobowej i śpiewaliśmy
na całe głosy przy włączonej muzyce w radiu. To był jeden z tych dni, kiedy
mogliśmy się wyluzować i niczym nie przejmować. W pewnym momencie Louis
gwałtownie skręcił w bok, w wyniku czego ja – mądry człowiek bez pasów –
uderzyłem o szybę przez którą widziałem dziewczynę, którą Louis o mało nie
przejechał. Uderzył ją tylko lusterkiem, ale musiało to być mocne uderzenie, bo
dziewczyna przewróciła się. Lou dał gwałtownie po hamulcach, a cała
- Czyś ty oszalała dziewczyno? – krzyknął Lou, który wysiadł
szybko z samochodu zobaczyć co z dziewczyną, w jego ślady poszedłem ja i Niall.
Nie mogliśmy dokładnie zobaczyć jak wygląda, bo była do nas
odwrócona.
- Przepraszam – usłyszeliśmy cichy szept, a po chwili
blondynka odwróciła się w naszą stronę, a mnie zamurowało.
- Demi!!!!!!!! – usłyszeliśmy krzyk Horana i blondyn
natychmiast znalazł się przy dziewczynie. Mnie wmurowało w asfalt, więc tylko
stałem i patrzyłem.
- Co ci się stało?!
- Niall, ja…. – powiedziała cicho, rozpłakała się i wtuliła z Horana. Niall
razem z Louis pomagali jej wstać i dopiero wtedy można było dostrzec w jakim
stanie jest dziewczyna. Sukienkę miała całą brudną i porozdzieraną, a na twarzy
i ciele pełno ran. Nie musiałem być lekarzem żeby stwierdzić, że coś się stało i to coś poważnego. Po raz pierwszy widziałem ją w takim stanie, nie mogłem uwierzyć w wydarzenia rozgrywające się na moich oczach. Nie wiedziałem co myśleć ani robić. Z jednej strony wsiadł bym do samochodu i odjechał z piskiem opon, w ogóle nie pomagając tej bogaczce, ale z drugiej strony coś mówiło mi, że ona na prawdę potrzebuje pomocy, w końcu to człowiek jak każdy inny i jeśli nie my, to nikt jej nie pomoże.
- Aua!! – krzyknęła, kiedy próbowała się wyprostować – Boli!
- Jedziemy do szpitala! – krzyknąłem nie patrząc na
zszokowane miny przyjaciół, w sumie sam byłem w szoku, że w ogóle te słowa opuściły moje usta, ale było już za późno, musiałem dokończyć to co zacząłem – Louis za kierownicę, ja pomogę Niallowi i Demi –
wow, po raz pierwszy chyba użyłem jej imienia, cóż za zmiana!
Louis zgodnie z moim poleceniem zasiadł na miejscu kierowcy,
a ja podszedłem do dziewczyny i Horana.
- Otwórz drzwi – poleciłem Niallowi
- Ale…
- Nie ma żadnego ale Niall!! – krzyknąłem, a Horan znalazł
się natychmiast przy tylnich drzwiach.
Podszedłem do Demi i spojrzałem w jej zapłakane oczy, w których widać
było strach i ból.
- Wezmę cię na ręce – powiedziałem cicho, na co dziewczyna
tylko lekko skinęła głową. Wziąłem ją na ręce, zaniosłem do samochodu i
położyłem z tyłu.
- Kierunek szpital – powiedziałem i zatrzasnąłem drzwiczki. Zawieziemy ją do szpitala, damy na izbę przyjęć, a potem jak gdyby nigdy nic, zostawimy i wrócimy do domu. Spłacę swój dług za pomoc w szkole i będę miał ją z głowy. Poza tym ona nas nie potrzebuje, ma wystarczająco dużo pieniędzy by się nią jak najlepiej zajęli.
.............................................................................................................................................................
Super rozdział ;>
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne :D
Czytam to opowiadanie ponieważ jest ciekawe ,masz fajny styl pisania i ciekawy pomysł ogólnie.Czytam go też dlatego ponieważ lubię Hemi i to jest 2 opowiadanie ,które jest o nich (jedno dawniej czytałam ,ale jest już skończone :( ) bo reszta jak jest już z 1D i Demi to zazwyczaj Niall jest z Demi :/ A teraz rozdział :) Cudo i w końcu Harry pomógł Demi :) Oj on myśli że to tak łatwo pójdzie xD HAHAHA Mam nadzieję że Harry szybko zmieni zdanie na temat Demi i będzie Hemi <3 Oj po tym co napisałaś że ten rozdział jest kluczowy oj to nie chce wiedzieć co będzie dalej .I jaka świnia z tego faceta zboczeńca yhhh takich to tylko wystrzelać Dobrze że Demi uciekła :) Pozdrawiam całuję i życzę weny :**** @kika1263
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTwój styl pisania strasznie mi się podoba i ogólnie Twoje blogi są zajebiste !!!!!!!!!!!!!!!
Biedna Demi :( szkoda mi jej
A Harry? On jej pomógł!!! To takie słodkie!!!!! A poza tym nareszcie musi on zrozumieć co się dzieje! On nawet nie zdaje sobie z tego sprawy! Nie wiem czemu tak myśli ale jest w błędzie, oraz musi jej zaufać!!!
Czekam na następny rozdział i do zoba!
xx
Super rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział !
OdpowiedzUsuńUdało ci się zawrzeć w nim emocje i było to zauważalne. Jeden z najciekawszych rozdziałów!! Cudoo <3
OdpowiedzUsuńDlaczego czytam tego bloga? Hmm dlatego że jesr inny od tych opowiadań,które czytałam nie jest przesłodzony ale też nie ,,gorzki'' po prosu cudowny:-)
OdpowiedzUsuńDemi miała sporo szczęścia. Cóż mam nadzieję,że w najbliższych Harry bardziej o wiele bardziej się przekona do Demi. Faktycznie rozdział inny od wszystkich. Dlatego taki mhmm,jst w nim pełno adrenaliny :) Cudowny.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) czytam twoje opowiadanie bo jest ciekawe i świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDkaczego czytam? Bo zaciekawiła mnie fabuła i twój styl pisania jest świetny. Rozdział ciekawy i wstrząsający.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy
Joasia
Tak czytam to opowiadanie i czytam wszystkie twoje opowiadania i kocham je a ten rozdział jest świetny
OdpowiedzUsuńŚwietny, świetny i jeszcze raz świetny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo chyba jeden z najlepszych rozdziałów :)
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ,historia jest ciekawa no i główna bohaterka! Kocham ją.
Uwielbiam Demi w połączeniu z 1D .
Dlaczego czytam? Sama nie wiem. Może to że mam słabość do Twoich opowiadań?
Już czytałam wcześniejsze i naprawdę mnie wciągnęły.
Po prostu je lubię i nie ważne ile muszę czekać będę je czytać do końca!
Zakochałam się w tym blogu!!! Naprawdę cudowny czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńGenialne, genialne, GENIALNE!! Szkoda tylko, że Harry ma do tej sytuacji takie dziwne podejście.. Niech wreszcie dowie się prawdy!!
OdpowiedzUsuńA ten facet był po prostu obleśny :/
Czekam na kolejny ♥
@Epic40713354
+ Dlaczego czytam? Za dużo by pisać :D No na przykład dla tego, że uwielbiam twój styl, tak po prostu :) Jest świetny, a kto nie lubi, gdy autor dobrze pisze? Nie robisz błędów, nie ma u ciebie powtarzania wyrazów, na co jestem niezwykle wyczulona (w końcu humanista hehe :P). Sama piszę, ale tak bardziej dla siebie (ewentualnie na jakieś konkursy :]), więc trochę się na tym znam, a tobie nie mam nic do zarzucenia. Poza tym, historia jest niezwykle ciekawa. Nie spotkałam wcześniej podobnej, co jest OGROMNYM plusem! Zazwyczaj fabuła ma ten sam schemat w większości blogów, ale twoja jest.. wyjątkowa :3 Ciągle też mnie czymś zaskakujesz! I love it! :D Nie mogę do końca przewidzieć, co się wydarzy i to mnie kręci xd Czytaniu twojego opowiadania towarzyszą mi wspaniałe emocje: ekscytacja, podniecenie, czysta radość! Uwielbiam ten stan, dlatego za każdym razem, gdy widzę nowy rozdział, to już się jaram, choć nawet nie zaczęłam czytać. A co dopiero, gdy już czytam! To lepsze niż dragi! xd O, własnie! Twoje opowiadanie jest takim moim narkotykiem - uzależniam się od niego z każdym dniem coraz bardziej ♥ Mogłabym jeszcze pisać i pisać, ale już późno i chcę do łózia ^.^ Mam nadzieję, że takie wyjaśnienie ci wystarczy :*
UsuńKiedy następny?
OdpowiedzUsuńW poniedziałek, ponieważ nie mam możliwości, by dodać dzisiaj ani jutro.
Usuń